2014.01.30 - „Pod prąd”. Może się mylę, lecz widzę to tak (inaczej) ! - Ryba psuje się od głowy.

2014.01.30 - „Pod  prąd”.  Może  się  mylę,  lecz  widzę  to  tak  (inaczej) ! - Ryba  psuje  się  od  głowy.

Pojawiły  się  informacje  podpierające  się  raportem  na  temat  polskiej  służby  zdrowia,  mówiące  między  innymi  o  tym,  że  lekarze  pracują  około  100-tu  godzin  tygodniowo.

Tak  jak  prawnicy  nie  dopuszczają  wprowadzenia  prawnej  odpowiedzialności  podejmowanych  decyzji,  tak  lekarze  unikają  prawdy  o  tym  (swoim)  środowisku.

Właściwie  nie  powinniśmy  się  dziwić,  rzeczą  ludzką  jest  unikanie  negatywnych  opinii  o  sobie,  gdyż  prawda  często  bywa  bolesna.  Jednak,  by  nie  odwracać  się  od  problemu  przytoczę  swoją  opinię.

Zanim  przedstawię  swoje  zdanie  na  temat  służby  zdrowia  coś  wyjaśnię,  mianowicie:  Wychowałem  się  i  znaczną  część  swojego  życia  spędziłem  w  środowisku  medycznym.  Ojciec  był  lekarzem  w  tym  specjalistą  (wierzcie  lub  nie,  naprawdę  dobrym),  z  tego  ponad  20-cia  lat  ordynatorem.  Matka,  siostra,  żona,  były  lub  są  pielęgniarkami.  Ponadto  jak  wszyscy  prędzej  czy  później  zmuszony  jestem  z  korzystania  z  usług  służby  zdrowia. 

Na  podstawie  własnych  spostrzeżeń,  ojciec  głosił  opinię,  że  najsłabszym  ogniwem  służb  medycznych  są  lekarze.  Twierdził,  że  jest  to  w  większości  środowisko  zepsute,  twierdził  również  upraszczając,  że  gdyby  rzetelnie  stosować  przysięgę  Hipokratesa,  to  prawo  wykonywania  zawodu  miało  by  może  tylko  około  30-tu %  lekarzy.  Większość  ludzi  z  tego  środowiska  wyznaje  inne  zasady,  a  w  szczególności,  uwielbienie  mamony  i  nieuctwa. 

Ryba  psuje  się  od  głowy,  dlatego  patologiczną  sytuację  w  służbie  zdrowia  w  dużej  mierze  zawdzięczamy  środowisku  lekarzy.  Ci  ludzie  robią  wszystko,  by  (często  po  mimo  małej  wiedzy  i  umiejętności)  byli  traktowani  jako  bardzo  potrzebni,  wyjątkowi  i  wszyscy  myśleli,  że  są  niezastąpieni.

Ostatnio,  dość  mocno  przez  środowisko  lekarzy  i  tak  zwanych  dziennikarzy,  czytelników  prontera  i  tym  podobne  indywidua,  lansowana  jest  teza,  że  jedną  z  przyczyn  złej  kondycji  opieki  zdrowotnej  naszego  kraju  jest  mała  ilość  lekarzy.  Zgadzam  się  z  tą  tezą  całkowicie.  Mamy  za  mało  prawdziwie  wyedukowanych  lekarzy,  większość  to  ludzie  z  (dyplomem)  dokumentem  ukończenia  studiów  medycznych,  lecz  bez  faktycznie  posiadanej  wiedzy.  I  przez  to  często  zamiast  być  wyleczonym  przez  jednego  lekarza  trzeba  korzystać  z  porad  dwóch  trzech  a  bywa,  że  i  więcej.  Któryś  może  trafi  z  diagnozą.  Jak  nie,  to  pomorze  doktor  CZAS,  lub  ostatecznie  sprawę  załatwi  doktor  PIASEK.

Moja  Pani  profesor  w  szkole  na  stwierdzenie  „ja  się  uczyłem”  mówiła,  „nie  interesuje  mnie  co  robiłeś, - ty  masz  umieć).  Nie  ważne  ilu  chorych  przychodzi  do  danego  lekarza,  ważne  ilu  wychodzi  zdrowych.

Zaś  na  stwierdzenie,  że  nie  da  się  założyć  lekarzowi  tachografu  w  celu  kontroli  jego  czasu  pracy, - odpowiadam:  Wystarczy  by  każdy  lekarz  miał  kasę  fiskalną.  Po  pierwsze  w  końcu  będzie  się  musiał  uczciwie  rozliczać  z  zarabianych  pieniędzy,  a  poza  tym  w  przypadku  popełnionego  błędu  medycznego,  łatwo  będzie  można  ustalić  w  jakich  godzinach  pracy  wystąpił  błąd.  W  konsekwencji  za  łamanie  przepisów  prawa  pracy  odszkodowanie  zapłaci  lekarz.

Ponadto  lekarze  w  przypadku  pracy  w  sektorze  prywatnym,  powinni  zwrócić  koszty  swojego  wykształcenia.  Rozumiem,  że  nauka  w  Polsce  zgodnie  z  zapisami  Konstytucji  jest  darmowa.  Jednak  nie  rozumiem ,  jak  mam  płacić  za  edukację  lekarza,  a  następnie  wyedukowany  za  nasze  pieniądze  lekarz  w  prywatnym  gabinecie  karze  sobie  płacić  za  leczenie.  Albo  jest  darmowa  służba  zdrowia  i  darmowa  nauka,  albo  płacimy  za  leczenie  i  za  naukę.

Jak  widać  nie  dość,  że  to  środowisko  jest  chore,  to  jeszcze  okradają  społeczeństwo.

P.S.

Swoją  drogą  ciekawe  zjawisko.  Mamy  dwudziesty  pierwszy  wiek,  sprzęt  i  technika  medyczna  z  nim  związana  rozwija  się  błyskawicznie  z  roku  na  rok,  co  powinno  ułatwiać  i  przyśpieszać  leczenie  oraz  ułatwiać  prawidłową  diagnostykę  (ocenę),  a  tu  kolejki  do  lekarza  są  coraz  dłuższe.

I  jeszcze  na  koniec  przypomnę:

Jeżeli  jakiś  lekarz  (specjalista),  podpisuje  osobiście  lub  za  pośrednictwem  własnego  pracodawcy  (szpital,  przychodnia  inny  organ  medyczny),  kontrakt  roczny  (1-en  rok,  od  01.01  do  31.12)  z  Narodowym  Funduszem  Zdrowia  (NFZ-em)  na  daną  usługę  medyczną,  to  jakim  prawem  dany  lekarz  (instytucja)  rejestruje  kogoś  (pacjenta)  na  daną  usługę  medyczną  na  rok  następny  i  później ?  Skąd  oni  wiedzą,  że  będą  mieli  kontrakt ? – Jasnowidze !!!

 

Prigol